Nawet w czasie krótkiej przerwy można zanurzyć się w ciekawej lekturze, a ogród idealnie nadaje się na krótką przerwę. Nasza czytelniczka Klaudia Czarodziej zanurzyła się w czytelniczej nowości…
Znachorka to pełna uroku i skrząca humorem opowieść dla wielbicieli szeptuch, czarownic, magii i… miłości.
„Klucz do szczęścia” to książka, w której oprócz wątku dotyczącego toksycznej relacji, przeczytacie też o walce o własne marzenia i potrzebie samorealizacji.
To również historia o tym, jak w społeczeństwie postrzegana jest kobieta, jak jest zaszufladkowana i o tym, że często brak jej odwagi, aby powiedzieć dość i wprowadzić zmiany w życiu.
Nie bójmy się marzyć i realizować marzenia. Nie bójmy się mówić o swoich planach, potrzebach i podejmować decyzje. To nasze życie i przeżyjmy je po swojemu.
Na zdjęciu nasza czytelniczka Sylwia Chyła
Nasza czytelniczka Krysia, w przerwie zanurzyła się w reportażu “Śmiertelnie ciche miasto” o pierwszych tygodniach pandemii w Wuhanie.
“Na początku grudnia 2019 roku władze Chin wydają komunikat, że nieznany dotąd wirus, który szybko rozprzestrzenia się w okolicach Wuhanu, nie przenosi się z człowieka na człowieka, a chorobę można kontrolować. Tymczasem w szpitalach brakuje miejsc, ludzie umierają na korytarzach i na ulicach pogrążonego w rozpaczy miasta. Lekarze tracą zaufanie do rządu i są zastraszani – udzielanie prawdziwych informacji grozi utratą pracy, a nawet życia. Bezduszne i dysfunkcyjne państwo zataja informacje, przedkładając obchody Chińskiego Nowego Roku nad bezpieczeństwo obywateli. Wkrótce Wuhan, chińska metropolia przypominająca gigantyczne mrowisko, nagle pustoszeje i pogrąża się w martwej ciszy.
Murong Xuecun postanawia sprawdzić, jak wygląda strefa zero. „Po prostu zrób to i nie myśl, czym to grozi” – powtarza za każdym razem, wiedząc, że tajna policja obserwuje każdy jego ruch.
Śmiertelnie ciche miasto to reportaż o pierwszych tygodniach pandemii w Wuhanie opowiedziany z perspektywy zwykłych ludzi. Lekarza z pierwszej linii frontu. Sprzątaczki w głównym szpitalu miejskim, bezpośrednio obserwującej narastanie grozy. Aktywistki próbującej ujawniać skalę zaniedbań rządu. Wolontariuszy przybywających do Wuhanu wbrew nasilającej się inwigilacji. Wreszcie obywateli, którzy całe życie podporządkowali władzy, a w obliczu pandemii zrozumieli, że zastawiono na nich pułapkę”.